Forum użytkowników RENAULT 25

Księga wozu - Jouissance

barszczu_T-DX - 2009-01-02, 00:07
Temat postu: Jouissance
Spełniając moje pierwsze noworoczne postanowienie - udzielać się na naszym forum - zaczynam od zaprezentowania mojej Reni :D
To będzie długa, ale bardzo ciekawa historia. Zapraszam do lektury...

Moja przygoda z Renią zaczęła się 29.11.2004r we Francji (wioska Damery, 100km na północ od Paryża), pracowałem u wuja w firmie budowlanej i na koniec jako premię poprosiłem właśnie o R25. Znając jej stan byłem pewny że dostanę ją. Była w stanie śmierci klinicznej! Stała w trawie z przebitymi przednimi oponami i pewnie odliczała dni do wizyty na szrocie. Oto co jej dolegało:
- pęknięta przednia szyba (otworzona maska w czasie jazdy)
- zbity reflektor i tylna lampa
- poobijana
- słabe hamulce (uszkodzona membrana serwa)
- na kole biegu wstecznego brakowało 2 zębów (można sobie wyobrazic jak się cofało)
- zamki w drzwiach nie działały (działał tylko w klapie)
- działała tylko wycieraczka kierowcy
- brak podświetlenia deski, niedziałający prędkościomierz
- zużycie oleju ok 3l/1000km
- uszkodzone łozysko przedniego koła (luz poprzeczny ok 2 cm na górze koła)
- kompletnie zepsuty układ went/ogrz (spalony silnik, zepsute sterowanie)
- mnóstwo innych mniej istotnych niedziałających rzeczy (klima. ABS, tempomat,el.lusterka...)

To musiała być miłość od pierwszego wejrzenia, bo jak przy zdrowych zmysłach wziąć taki samochód i to od razu w podróż ponad 1500km??? Ale decyzja zapadła. Pozostało przygotować Renię do jazdy, a więc: nowe opony, udało mi się naprawić drugą wycieraczkę (jeden przegub mechanizmu się rozpiął), sprawdzenie płynów i Renia jeździła :D Niestety pierwsza przejażdżka nie wróżyła nic dobrego... Po ok 1km zaczęła coś do mnie mówić, a ja się tym w ogóle nie przejąłem i po chwili nic nie widziałem. Maska się otworzyła!!! Okazało się że nie zamknąłem jej dobrze a zamek zabezpieczający był pokrzywiony i nic nie trzymał. Dorzuciłem tym samym jeszce jedno pęknięcie na szybę i połamałem plastiki podszybia :( Mocno wk.....y jakoś zamknąłem maskę i wróciłem. Ale nadal Ją chciałem!!! Nadszedł wieczór, jeszcze tylko umowa, pożegnanie z rodzinką i w drogę.
Najbardziej obawiałem się tego koła, także na początku co 100km postój i kontrola, później coraz rzadziej bo okazało się że luz się nie powiększa. A najważniejsze było to że firmowa wieża grała!!! Dało się przyjemnie jechać, a brak ogrzewania i niskie temperatury.a przede wszystkim ogromna ekscytacja Renią sprawiały że nie chciało mi się spać :D W sumie jechałem 30h, w tym godzinkę spania nad ranem! (przyp. że ruszyłem wieczorem po dość męczącym dniu). Dużo więcej stresu miał wujo, który dobrze wiedział co mi dał :D Co 2h telefon:
- Krzysiek, vingt-cinq marche bien?
- Oui, marche tres bien
- Bien
Tak mi się dobrze jechało, ze jadąc A2 nagle znalazłem się w okolicah Frankfurtu nad Menem! Trochę pokręciłem i znów byłem na dobrej drodze (m.in stąd te aż 30h). Na parkingach i stacjach wzbudzałem duze zainteresowanie, a to z powodu niedziałających zamków w drzwiach. Zamykanie samochodu wyglądało następująco: wchodzę przez klapę do pełnego bagażu auta, naciskam przycisk centr. zamka. wychodzę przez klapę i zamykam ją kluczykiem (tam zamek działał). Otwieranie analogicznie. Niemcy z dużym zaciekawieniem się mi przyglądali. Na granicy w Zgorzelcu mało przyjemna przygoda, celniczka spojrzała na Renię i nie było mowy o tym żeby mnie przepuścili. Chodziło jej głównie o rozbitą szybę i lampy. Nie dyskutując długo nawróciłem i ogień na Olszynę. Tam już bez problemów, dokumenty i jazda. Polska. Na autostradzie z betonowych płyt znów zacząłem martwić się o koło. Znów postoje co 100km. I znów pozytywne wyniki kontroli:) Renia jechała jak marzenie! Najgorzej było w korkach. Z powodu uszkodzonego serwa hamulce działały powyżej 1500rpm!!! Także ruszam, przegazówa i hamowanie :D Powyżej 1500rpm auto hamowało prawidłowo.
Później jeszcze trochę błądzenia na Śląsku w poszukiwaniu A4. Nieudanym. Ostatecznie wybrałem Zawiercie-Jędrzejów-Staszów-St.Wola-Jarocin (tam mieszkam). Ok 1:00 w nocy wjechałem na podwórko. Po wyjściu z auta czułem się jakbym wypił co najmniej pół litra. Tak chodziłem i taką miałem ostrość widzenia :D Telefon do wuja i wszyscy już byli szczęśliwi. Ja najbardziej, rzecz jasna!!!
I tak Renia służy mi do dziś. Dostała imię Jouissance (z fr. rozkosz). I jest w coraz lepszym stanie. O naprawach napiszę wkrótce. Na dziś wystarczy - co za dużo to nie zdrowo :D

Adam - 2009-01-02, 07:29

to faktycznie musiała być miłość od pierwszego wejrzenia - no i troche młodzieńczej brawury - jazda tyle km z tym luzem na kole i bez hamulców!! Ale przynajmniej kolejna R 25 została uratowana od pocięcia. Ładnie wyposażona ale ze zdjęć widać, że pracy jeszcze dużżżooo!! Ale najważniejsze, że daje rozkosz z jazdy :)
blondas - 2009-01-02, 08:21

urzekajaca historia! :wink:
jestem pod wrazeniem! czekam z niecierpliwoscia na kolejne odcinki tego serialu! :D

Goga - 2009-01-02, 13:23

wow :mrgreen: :mrgreen: to sa historie życiem i miłoscia do R25 pisane...piękne i odważne :D
Janusz - 2009-01-02, 15:23

Ale jazda. Bravado.
Ciekawy egzemplarz- fajne i niespotykane wybarwienie wnętrza.
Daj nowsze zdjęcia- myślę, że teraz czuje się znacznie lepiej, jeśli masz ja do dziś.
Szacunek. :!:

maveras - 2009-01-02, 16:07

A ja wiem czemu koledze sie udało ,bo to jest dizel .Z bardzo wielu lektur dotyczących renatek z silnikami benzynowymi to nie wyobrażam sobie zeby renia wyciągnieta z krzaków inna niz dizel mogła przejechac tyle kilometrów .Silniki krokowe ,swiece ,wtryski ,komputer sterujacy ,i wiele innych problemów utwierdzają mnie w przekonaniu ze model dizla w naszych renatkach jest najmniej awaryjnym silnikiem .Bardzo mnie cieszy ze jesteś posiadaczem td dizla.Historia wspaniała,bedzie o czym opowiadac dzieciom.Może bedziemy pisali wiecej postów ,bo powiem szczerze ze jesli chodzi o problemy techniczne to nie za bardzo mamy o czym pisac.
Pozdrawiam nowego aktywnego forumowicza.

barszczu_T-DX - 2009-12-31, 00:35

Pora napisać coś o naprawach. A tych Renia wymagało naprawdę dużo, do tego większość z nich to były duże i kosztowne operacje. Wszyscy w domu tak myśleliśmy dopóki nie zaczęliśmy robić. I tak:

8 I 2005
Pierwsza i największa naprawa Reni.
Wyjęcie całego ukł. napędowego, demontaż prawej piasty, serwa. Co się okazało:
- ogromny pobór oleju spowodowany był mocno zniszczonymi oringami od pompy oleju z prawej strony silnika i pompy wspomagania hamulców z lewej. Wymiana uszczelek za kilkanascie złotych zlikwidowała problem. Teraz dolewam max 100ml/1000km.
- wsteczny bieg - 2 zęby na jednym trybie (tym oddzielnym pomiędzy wałkami) były całkowicie zjechane. Na szczęście w garażu leżała 4b. skrzynia z rozbiórki R18 1.4. Bardzo podobna z zewnątrz (obudowa identyczna) okazała się bardzo podobna także wewnątrz. Miała dokładnie taki sam tryb jaki potrzebowałem do 25! Szok! Przełożyliśmy ten tryb i skrzynia była ok.
- luz na kole - nie występował on w łożysku, lecz całe łożysko ruszało się na czopie piasty. Tu z pomocą przyszedł mój ojciec - bardzo dobry rzemieślnik. Po naspawaniu czopa i obrobieniu go na tokarce, łożysko weszło z odpowiednim wciskiem i działa do dziś.
- słabe hamulce - a dokładniej pęknięta membrana serwa - tutaj znów miłe zaskoczenie, bo okazało się że serwo z pompą pasuje od Trafica. Zostało zamontowane i do niedawna, czyli prawie 4 lata, posłużyło.
- poza tym planowania wymagał kolektor wydechowy (był wygiety w łuk w miejscu styku z głowicą)

Następnie wymiana szyby, wyprostowanie wgnieceń, wymiana tylnych lamp (tymczasowo od ph1-takie były pod ręką), w celu podniesienia i usztywnienia tyłu Renia dostała dodatkowe sprężyny (chyba od samary) wewnątrz oryginalnych, potem trochę czyszczenia i Renia jakoś już wyglądała.

barszczu_T-DX - 2009-12-31, 01:38

Sierpień 2005
Wymiana tarczy sprzęgła - w starej pękły sprężyny

Potem długo nic :D

W lecie 2008 skrzynia zaczęła wyć na tyle że stało się to uciążliwe. Konieczna była wymiana. Kupiłem więc drugą, wymieniłem i było już cicho ale miała inne dolegliwości - synchronizatory 2 i 3 biegu były zużyte i przy wrzucaniu tych biegów skrzynia potrafiła zgrzytnąć, a jedynka miała skłonność do wyskakiwania podczas ruszania. Pojeździłem tak do jesieni i zabrałem się za skrzynie. Postanowiłem z 2 zrobic jedną dobrą. A więc obie skrzynie rozłożyłem na części pierwsze (poza mech. różnicowym), z tej starej, która była głośna, zabrałem synchronizatory i zamek pierwszego biegu. Powodem wyskakiwania jedynki było złe odwrotnie zamontowane jedno z kół (takie z rowkiem pod sprężynę - odwrotne zamontowanie sprawiło że sprężyna nie trafiała tam gdzie trzeba i bieg nie "zatrzaskiwał" się odpowiednio mocno). Po złożeniu skrzynia działała tak jak powinna.

Międzyczasie w czerwcu Renia dostała alu 16" od Laguny a we wrześniu powróciły oryginalne lampy od ph2.

Marzec 2009
Wysiadło sprzegło. Tarcza tak jakby zaczęła się sklejać z dociskiem i nie można było wrzucić biegu. Po wymianie wszystko wróciło do normy. Zamontowałem kompletne sprzęgło Valeo zakupione w intercarsie.

Lipiec 2009
Kolejna duża robota. Malowanie całego samochodu, osuszenie wnętrza, zaspawanie 2 dziur w podłodze i kilku w progach i pod przednimi błotnikami, częściowa konserwacja. Powrócił oryginalny spoiler na klapę oraz listwy na drzwi. Renia nieco odżyła :)

barszczu_T-DX - 2009-12-31, 02:05

Oto historia Jouissance przedstawiona w obrazkach:
http://picasaweb.google.com/barszczu292/R25#


Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group