jaka byla wasza najdalsza i zarazem najciekawsza podróz superlimuzyną R25???
macie jakies ciekawe historie,przezycia zwiazanie z faktem polykania kilometrow swym autem?
No ja najdalej bieszczady - mazury ale taka trasa to nic specjalnego renatką...
Niedaleko zjazdy na mławe odcinek " gdańszczanki " ma margines pomalowany taka farba ktora wprawia w drgania kolo i caly samochod ... nie wiedzialem o tym i jechalem tak op tym az w koncy zacalem sie denerwowac ze to cos z sdamochodem sie dzieje... wiec poejchalem do mechaniaka przy drodze a ona z miejsca ze nic sie nei stało.. i sie ze mnie nabija... ja sie upieralem przy swoim .. on wsiadl ze mna do samochodu przjechal sie i nagle wssytko ucihło... i to taki mój błysk inteligencji... policjanta
_________________ "...a kto umarł ten nie żyje... "
R25: na razi nie mam
Wiek: 50 Dołączył: 27 Sty 2006 Posty: 248 Skąd: Zamość/pruszków
Wysłany: 2006-08-18, 07:47
Moja przygoda skończyła się przykro. W ciągu 2 dni zrobiłem trase Zamość - Gdynia - Zamość (w nocy jazda do Gdyni, dzień w Gdyni i w nocy powrót do Zamościa) niestety nie dojechałem w Piaskach wjechałem pod żuka (moja wina - przymkło mi się oko i bach) i z tamtąd na lince do Zamościa. Teraz już wiem że lepiej się troszkę przespać, niż stracić życie
Niebieska dojechała z Lublina do Liberec - to w Czechach... Pozatym co roku jedzie na Mazoory w maju Safrana kręciła się głównie po Węgrzech i Austrii oczywiście bezproblemowo i bezobjawowo... ufff...
swoją renia byłem najdalej w pogorzelicy, jechała sobie tam 2x załadowana na maxa, 5 osób + bagaże podróż bez żadnych niespodzianek poza jedną na stacji benzynowej ale nie pamiętam gdzie była otworzona studzienka i kanalizacyjna nie ogrodzona żadnymi płotkami ale mniejsza niż te standardowe oberwał sie wieszak i wyrwało go z puszki od tłumika
_________________ Gość, Ty i Renia i cały świat się zmienia
Opis objęty jest prawami autorskimi, pobranie go, zmiana i wykorzystywanie możliwe jest tylko po mianowaniu autora na Administrtora lub Moderatora forum R25
Ciemna noc - grzejemy z rodzinką do Chodczy (nie jest to za daleko). Jedziemy bocznymi drogami mijamy wsie i oświetlone dyskoteki. Z przodu "choinka". Długie światła i żółte halogeny. Mozna na drodze wypatrzyć igłę. Dlatego go w porę zobaczyłem. Młody chłopak, biała rozpięta koszula - stoi na środku drogi. Ręce rozłożone jak Chrystus na krzyżu. Usiłuje złapać i zatrzymac auto. Pierwsza myśl hamulec. Pisk opon otrzeźwia. Puszczam pedał i umykam z szosy. Auto sunie bokiem ale omijam faceta. Teraz tylko nie dać sie ściągnąć w krzaki, w rów na drzewa na poboczu. Skrecam koła w kierunku uciekającego tyłu i Renia sie prostuje. Nawet śpiący z tyłu na siedzeniu Krzyś się nie obudził. Uratowałem przynajmniej jedno ludzkie życie. Z pomoca Reni. Ale były to czasy gdy jeszcze nie miała łysych opon
Uratowałem przynajmniej jedno ludzkie życie. Z pomoca Reni. Ale były to czasy gdy jeszcze nie miała łysych opon
To teraz strach pomyśleć ile już masz ludzi zabitych na koncie jak masz łyse opony
_________________ Gość, Ty i Renia i cały świat się zmienia
Opis objęty jest prawami autorskimi, pobranie go, zmiana i wykorzystywanie możliwe jest tylko po mianowaniu autora na Administrtora lub Moderatora forum R25
Nie swoją ale kumpla dokładnie 1072km w dwie strony, jechaliśmy po drugą Renatę.
_________________ Zawsze twierdziłem, że francuski dobry jest tylko sex, dopóki nie wsiadłem do Renault 25
Rene [Usunięty]
Wysłany: 2006-08-18, 16:31
ja swoja najdalej do Olsztyna jakies 1000km z groszem w dwie strony.Najlepsze jest to ze jak tam zajechalem do rodzinki to posiedzielismy pogadalismy i juz wieczorem chcialo mi sie wracac zeby oczywiscie posmigac renatka a pojechalem tam na tydzien wiec pragnienie jazdy bylo coraz wieksze z dnia na dzien
Moją poprzednia renią(nia byłem na zlocie) wybrałem sie do Szwecji trasa 1700km w jedną strone, ujechałem tylko 1300 .poszła panewka na wale( troche moja wina) tam juz sie oczywiscie nie dało nic zrobic ,miałem szczescie bo załatwiłem sobie od znajomego polaka reno trafika na polskich blachach za smieszne pieniądze (400 zł) tym trafikem jezdziłem miesiac po Szwecji , a renią została u tego ziomka bo mieszkał tam na stałe.po miesiacu wróciłem po moja renie i miałem dylemat co z nią zrobic (renią była jeszcze na chodzie)postanowilismy ze ile sie da renią bedzie jechała sama i tak juz wiedziałem ze silnik pójdzie na złom.w miedzy czasie poszczesciło mi sie jeszcze raz bo od szweda dostałem taki silnik za darmo ,tez był od reno trafika to są te same silniki .Oczywiscie nie zajechała sama daleko raptem 200km.(takiego łomotu jaki wydawał ten silnik to pewnie jeszcze nie słyszeliscie)i zostało nam tylko cholowanie reni i tego obawiałem sie najbardziej,pomijając to ze tam nie mozna cholowac auta na lince a doszło do tego tez to ze chłopaki z którymi byłem oczywiscie mieli prawo jazdy ale zaden nigdy nie jezdził . Zostało nam koło 1000km do cholowania .prawdziwy koszmar tego nigdy nie zapomne ,reno trafik z silnikiem 1.7 benz załadowany i renią z tyłu na lince i dwóch kierowców którzy uczyli sie jezdzic .Zajeło nam to 3 dni ,staralem sie omijac autostrady czasami nimi jechałem, czasami pod gurke gdy jechałem jedynka 15km na godzine a za mną ze 20 tirów to sobie myslałem ze niema mowy zeby zaden kierowca sie nie zdenerwował i nie zadzwonił na policje.Ale nie tam nie ma nerwowych kierowców a policji tam sie raczej nie widuje,nikt sie nie zdenerwował nikt nie zadawał pytan na granicy czemu choluje auto ,nikt nie poweiedział ze tak nie moge wjechac na prom choc ledwo tam sie wgramoliłem.A i trafik z 88 roku sie nie popsuł pewnie przez swoje całe zycie nie targal takiego ciezaru.Udało sie przejechaliśmy 1000 km z renią na lince i wierzcie mi taki wyczyn mógł sie udac tylko w SZWECJI.Mam sentyment do tego kraju i na 100% w przyszłym roku pojade tam moja nową renią a chocby tylko po to zeby zawiezc zgrzewke piwa temu szwedowi co mi dał silnik ,a i moze sie troche grosza zarobi.I taka to była chistoria mojej reni która ma teraz kicekfromkepice.
Dwa dni po zakupie mojej reni z kumplem z Łodzi pojechaliśmy na Mazury tam się trochę pokręciliśmy następnie nad morze jazda od miasteczka do miasteczka w poszukiwaniu kwatery no i powrót do Łodzi, wszystko zajęło nie całe 24 godz a kilometrów zrobiłem jakieś 1400-1500km
kiedys kupilem sliczna srebrna renatke (wersja TI) od jakiegos zeznika za zachodnia granica naszego kraju.
po przekroczeniu granicy (to byl luty) padla nagrzewnica,potem walnal napinacz paska rowkowego a na koncu okazalo sie ze w skrzyni jest 50 gram oleju
to byla najkoszmarniejsza podroz jaka przezylem prowadzac renatke.
doprowadzilem ja do porzadku i brykalem jeszcze pol roku bez najmniejszej awarii
nie ma to jak podroze ekstremalne
Ja w pewnym momencie nauczyłem się jeździć z automatem w trybie awaryjnym. Rozpędzała się jak muł z ładunkiem pod Mont Everest. max speed do 90 ale dało radę tak zrobić kilka set kilometrów
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie moesz zacza plikw na tym forum Moesz ciga zaczniki na tym forum